środa, 19 września 2012

Wracam do żywych

We wtorek byłam u promotora...uhhh...
Przez sobotę, niedzielę oraz poniedziałek wymęczyłam 38 stron. Może byłoby więcej, gdyby nie fakt, że się rozchorowałam. We wtorek zaniosłam te 38 stron, obiecując, że do następnego wtorku napiszę już wstęp, zakończenie oraz rozbuduję jeden rozdział. 
Jeśli chodzi o reakcję promotora, to przyznam, że spodziewałam go ostrzejszej. Ale nie ja jedna u mnie na roku oddaję pracę na ostatnią chwilę, na dodatek niedokończoną pracę. Profesor powiedział tylko: "skromniutka ta praca" -> wiem :| mój licencjat liczył więcej stron...

Dziś byłam u lekarza. Mam leżeć do poniedziałku, ale jutro chcę jeszcze popisać trochę magisterki, a w piątek iść do pracy. Potem mam weekend oraz wolny poniedziałek na dokończenie. Ogarnę to! 

Zdaję sobie sprawę, że moja magisterka nie będzie jakoś wybitna, być może nie będzie nawet przeciętna, ale już naprawdę nie mam ambicji ani ochoty. Chcę już mieć to za sobą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz