piątek, 26 kwietnia 2013

Tydzień Piękności!

źródło: pinterest.com
Wyzwanie nr 1  - Tydzień Piękności! :)

Staram się być dobrze zorganizowana, ale mam dużo obowiązków i nie na wszystko wystarcza mi czasu. Najczęściej odpuszczam sobie dbanie o urodę. Wychodzę z domu w zupełnie przypadkowych ubraniach i bez makijażu. Nie maluję paznokci, nie robię żadnych maseczek na twarz itp. Jedynie o włosy dbam regularnie, ale też poświęcam na to zdecydowanie mniej czasu niż dawniej. 

Ale teraz przed nami długi weekend, więc będę miała znacznie więcej czasu dla siebie. Nie mamy żadnych planów na ten czas (może tylko wizyta u rodziców, może przeprowadzka, ale raczej nic z tego nie wyjdzie teraz). Muszę się uczyć, ale w przerwach zamierzam zająć się sobą i nadrobić wszystkie pielęgnacyjne zaległości. Chcę też wyciągnąć z szafy najlepsze ubrania i zakładać je na co dzień, choćby miała siedzieć cały dzień w domu. 

Nie chcę się czuć jak zaniedbany kopciuszek. Na co dzień jak widzę na mieście zadbane, pięknie ubrane dziewczyny to aż mnie trzęsie ze złości, że ja nie umiem sobie zorganizować czasu na porządne wyszykowanie się przed wyjściem. Chcę w najbliższym tygodniu przerzucić się ze skrajności w skrajność i zadbać o mój wygląd maksymalnie! 

Wstępne założenia są następujące:

  • chowam głęboko ubrania po domu i noszę tylko to, co mi się podoba
  • codziennie robię jakiś fajny domowy zabieg SPA (właśnie przeszukuję internet w poszukiwaniu inspiracji)
  • codziennie się maluję!
  • testuję różne fryzury, staram się jakoś inaczej niż na co dzień układać włosy
Jestem przekonana, że to wyzwanie się uda (bo to przecież zabawa!), a ja będę się wreszcie czuła zadbana! Kto się przyłącza? ;] 



P.S. To nie będzie jedyne wyzwanie na ten tydzień, muszę też pisać licencjat i nadrabiać inne zaległości na uczelni, ale o tym innym razem...

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Bo ja się tak szybko nudzę! Nowy cykl na blogu

No i wreszcie coś wymyśliłam! ;]
Uwielbiam ciągłe małe zmiany i poprawianie jakości swojego życia, drobne nawyki i przyjemności. Mam na nie sporo pomysłów i chętnie realizowałabym je wszystkie jednocześnie. Oczywiście jest to skazane na porażkę, a mój cholerny perfekcjonizm każe mi działać na zasadzie wszystko albo nic. 

Postanowiłam zatem zacząć po kawałeczku udoskonalać moje życie, powoli zwiększać swoją systematyczność i mieć z tego przyjemność (a nie rozczarowanie, że coś tam znów nie końca mi wyszło). Plan jest następujący:
będę tworzyć sobie tygodniowe wyzwania

Przez 7 dni codziennie będę wykonywać daną czynność lub zajmować się konkretnym tematem. A potem to odłożę (wiem, to nie sprzyja budowaniu nawyków, ale daje różnorodność i frajdę) i zajmę się czymś zupełnie innym. Nie będę się zniechęcać, nudzić i rzucać swoich postanowień, tydzień przecież wytrzymam! :) 

Start - 29 kwietnia, czyli za tydzień

Teraz gromadzę pomysły. Na pewno będą wyzwania związane z dodatkową (poza studiami) nauką rosyjskiego, angielskiego, tydzień analizowania rynku pracy (pod kątem moich przyszłych wakacyjnych poszukiwań), tydzień dbania o włosy, tydzień filmowy, książkowy, spacerowy, kulinarny itd., nie chcę zdradzać wszystkiego od razu :)
Już mi się podoba! Mam jeszcze sporo pomysłów, nie wiem czy wszystkie zrealizuję, ale czuję potrzebę wniesienia jakiejś energii, zmiany w moją aktualną (wypełnioną głównie studiami i pracą) codzienność. 



P.S. Może jednak zacznę wcześniej niż 29.04. :P Dam znać!

niedziela, 21 kwietnia 2013

Przeprowadzamy się!

Tydzień totalnego stresu, a teraz pełna ekscytacja, w maju przeprowadzamy się do uroczej kawalerki! 

O relacjach z naszymi współlokatorami można by nakręcić film - czarną komedię zapewne. Od długiego czasu atmosfera w mieszkaniu była nieco toksyczna, ale ostatnia rozmowa z nimi sprawiła, że granice mojej cierpliwości zostały przekroczone. Wcześniej przymykałam na wiele rzeczy oko i byłam zbyt niekonfliktowa. Tym razem pod wpływem emocji zaczęłam działać, pociągnęłam za sobą mojego chłopaka i w rezultacie wynajęliśmy piękną kawalerkę, do której przeniesiemy się najpóźniej pod koniec maja. 

Nareszcie będę się czuć swobodnie w swoich czterech kątach, będziemy robić co nam się podoba i o której nam się podoba. Nie będę rankiem wyczekiwać na wolną łazienkę itd. Jednym słowem - luz i nowa jakość życia. 

Cały wolny czas poświęcam teraz na planowanie jak urządzimy nasze nowe mieszkanie :) Przeglądam zgromadzone czasopisma wnętrzarskie, mnóstwo blogów i filmików na youtube o organizacji przestrzeni. Oczywiście nie będziemy kupować nowych mebli, jedynie jakieś drobiazgi, ale i tak jaram się bardzo :P 

Moją radość przyćmiewa tylko natłok obowiązków związanych ze studiami. Odliczam dni do ich zakończenia - powaga - mam już dość... Czuję w tym momencie, że te studia mnie tylko ograniczają, niewiele z nich wynoszę, a poświęcam im dużo czasu :/
Maj i czerwiec będą dla mnie najdłuższymi miesiącami w życiu, ale dobrnę do końca, dam sobie radę! 


środa, 3 kwietnia 2013

Marzec vs kwiecień

W marcu "robiłam swoje", starałam się działać tak aby powolutku realizować moje postanowienia noworoczne. ALE marzec minął mi strasznie szybko i niestety nie do końca tak efektywnie jak zakładałam. Na uczelni co prawda się wyrabiam, licencjat dziubdziam powoli, ale ciągle coś przybywa. W pracy spędzam dużo czasu, itd... Niby wszystko ok, ale nie uczę się zupełnie angielskiego, bardzo mało ćwiczę i nie dbam o siebie wystarczająco. W sumie standard - coś tam robię, ale bez szału i bez większych zmian. 

W kwietniu zamierzam się skupić na odchudzaniu i podnoszeniu moich kwalifikacji w kontekście przyszłego poszukiwania nowej pracy. To są priorytety. 

Wezmę się wreszcie za ten angielski. Mam motywację do nauki po ostatniej wizycie na targach pracy.  W zasadzie w każdej korporacji (choć ja wolałabym jednak nie pracować w korpo), która przedstawiała swoją ofertę można dostać pracę nie mając żadnego kierunkowego wykształcenia, doświadczenia, wystarczy tylko dobrze znać angielski. No właśnie... 

Oprócz tego, postanawiam nie używać wymówki pt. NIE MAM CZASU. Muszę po prostu lepiej organizować sobie ten czas i nie tracić go na pierdoły, chcę wcześniej wstawać oraz znów ograniczyć siedzenie przed komputerem. Dyscyplina przede wszystkim! :) 

Mam nadzieję, że w kwietniu uda mi się ruszyć tyłek na tyle żeby pod koniec miesiąca widzieć jakieś wymierne efekty mojej pracy, a nie tak jak teraz...