wtorek, 29 stycznia 2013

Kilka słów

Jestem okropnie zmęczona, nieogarnięta i brakuje mi motywacji - to stan na dziś. Chyba wszystko ma związek z tym, że jakoś źle się czułam w ciągu ostatnich kilku dni. Wykonałam tylko plan minimum, a wczoraj padłam totalnie. W ubiegłym tygodniu miałam dużo zajęć i zaliczeń, cały weekend spędziłam na studiach podyplomowych (od rana do wieczora), wczoraj byłam w pracy od rana i miałam zamiar po przyjściu z niej intensywnie uczyć się na egzamin. I padłam. Nie dałam rady psychicznie i (chyba bardziej) fizycznie. Przespałam całe popołudnie, wieczorem obejrzałam film i znów poszłam spać. Jednak nie jestem niezniszczalna :] 

Dziś czuję się również nie najlepiej [obawiam się, że znów mogę mieć anemię, bo co jakiś czas powraca, ale nie chcę krakać]. Muszę jednak się jakoś (jak???) zmobilizować i pouczyć. W czwartek mam najtrudniejszy egzamin w tej sesji i nie zdążę się przygotować w ciągu jednego dnia. Macie jakieś pomysły? 

Dobra, koniec użalania się! W zasadzie chciałam tylko donieść, że od czwartku nie walczę z prokrastynacją, nie mam siły i ochoty i jest lipnie. Mam nadzieję, że po wczorajszym popołudniowym odpoczynku dziś będzie już lepiej :) Napiszę wieczorem jakieś podsumowanie dnia, bo relacjonowanie moich działań na blogu działa na mnie zawsze motywująco! 

środa, 23 stycznia 2013

Ekstremalne oszczędzanie?

Jako że ostatnio intensywnie walczę z odwlekaniem, muszę wreszcie wziąć się porządnie za moje finanse. Niestety nie jest wesoło. Owszem, pracuję, ale a) na moim stanowisku nie zarabia się zbyt wiele b) cały czas studiuję dziennie, robię też studia podyplomowe i w pracy bywam niestety niezbyt często z uwagi na dużą ilość zajęć. Ponieważ jestem już absolwentką jednych studiów magisterskich, nie przysługuje mi już prawo do pobierania żadnych stypendiów na uczelni (ani naukowego ani socjalnego). Zmiany odnośnie stypendiów weszły od tego roku akademickiego, nie byłam więc na nie kompletnie przygotowana czyt. nie mam żadnych oszczędności :/ (poza tym musiałam się nieźle namęczyć żeby mieć średnią 5.0). 

Oprócz tego, niestety jestem dość rozrzutna, tzn na co dzień nie lubię wydawać kasy na prawo i lewo, ale zdarza mi się kupować coś pod wpływem impulsu i wtedy nie kontroluję się zupełnie. Efekty tego są takie, że na dzień dzisiejszy jestem winna mamie 1100 zł, mam 210 zł zadłużenia na karcie kredytowej i 250 zł zaległości w rachunkach. Masakra :/ Największe wyrzuty sumienia mam z powodu długu u mamy, ona o tym nie wie, wzięłam te pieniądze z jej lokaty, do której mam dostęp :/ 

Co z tym zrobić? Niestety nie zapowiada się żebym w najbliższym czasie zarabiała więcej. Wypłata (w tym miesiącu będzie to 660 zł) wystarcza mi tylko na opłacenie mieszkania i jedzenie (i tak dużo jedzenia dostaję z domu). Myślę o wzięciu kredytu. Wiem, że to się generalnie nie opłaca, ale w zasadzie nie mam wyboru. Za żadne skarby nie przyznam się rodzicom do tego zadłużenia, nie poproszę ich o kasę. Od nich i tak od czasu do czasu dostaję jakieś pieniądze, a poza tym zapłacili za moje studia podyplomowe... Jeszcze do końca miesiąca daję sobie czas na podjęcie decyzji co do kredytu, a póki co MUSZĘ zacząć oszczędzać każdą złotówkę. Sama jestem sobie winna, wydawałam kasę na pierdoły to teraz muszę to ogarnąć. 

Pomysły?

1) wracam do zapisywania wydatków (nie wiem dlaczego jakiś czas temu przestałam to robić)
2) zakaz kupowania kosmetyków i ubrań 
3) zero jedzenia i picia na mieście (kanapki biorę z domu, kawę w kubku termicznym też, nie wychodzę ze znajomymi na piwo, jakoś przeżyją moją nieobecność)
4) staram się kupować jak najmniej jedzenia - wykorzystuję zapasy i jedzenie od rodziców, nie kupuję wcale alkoholu, drogich przekąsek, generalnie wszystkiego co nie jest niezbędne
5) zakaz kupowania artykułów papierniczych!!! (mam dużą słabość do tego...) 
6) od razu po otrzymaniu wypłaty ustalam budżet - ile kasy przeznaczam na daną rzecz, ile pójdzie na spłatę długów
7) postaram się sprzedać nieużywane przeze mnie książki do nauki języków
8) w przyszłym semestrze postaram się pracować więcej oraz zacząć udzielać korepetycji (wiem, że ciężko znaleźć ucznia, ale może się uda)

Na koniec pokażę Wam skąd czerpię inspiracje do oszczędzania oraz pomysły. Swego czasu bardzo interesowałam się oszczędzaniem, inwestowaniem, cięciem wydatków, potem mi przeszło, ale lubię nadal od czasu do czasu zaglądać na poniższe strony:

oszczedzanie.net
nowych wpisów nie ma, ale gorąco polecam archiwum, jest kopalnią tricków związanych z oszczędzaniem w dniu codziennym

fikonomia.pl
lubię za świetne artykuły pomagające poruszać się w świecie finansów (nie tylko kobietom!)

frugalistka.blox.pl
frugalizm mnie nigdy za bardzo nie kręcił, ale na moją obecną sytuację jest w sam raz! 

biednyojciec.blogspot.com
lubię za nowinki za porady bankowe i nowości dotyczące ofert banków



Na koniec niezbyt optymistyczna refleksja: dopiero napisanie tego posta uświadomiło mi tak naprawdę w jakiej jestem d*pie... heh. 


poniedziałek, 21 stycznia 2013

Słomiana wdowa :) i plan tygodniowy

Mój chłopak wyjechał na tydzień. Warto by ten czas jakoś wykorzystać :P ...
Mam na myśli urządzenie sobie porządnego tygodniowego domowego SPA! Nie paraduję przy moim chłopaku w maseczkach na twarzy, rzadko nakładam też olej na włosy na całą noc, więc teraz mogę to nadrobić i zająć się sobą na maxa :) 

Innych plusów bycia słomianą wdową nie widzę, dziś miło mi się siedzi w samotności, ale już jutro pewnie zacznę tęsknić ;] 

Szkoda tylko, że tak mało mam czasu na to SPA :/ W zasadzie to mnie przez cały tydzień nie będzie na mieszkaniu, właśnie rozpoczęłam najcięższy tydzień w nowym roku. Ale nie ma co narzekać, w końcu czas mi ostatnio tak pędzi, że za chwilę ocknę się i będzie weekend :)

Poniżej realizacja planu na miniony weekend:


  • odrobić nieobecności ze stylistyki dobrze, że nie poszłam, bo nie tej partii materiału zaczęłam się uczyć :P
  • powtórzyć referat na przekład
  • iść na seminarium
  • przygotować się do zaliczenia lektur  zaliczyłam! :) 
  • iść na dyżur z rosyjskiego
  • nie porzucić akcji JA WAM POKAŻĘ
  • 3 treningi   zaliczyłam 7 treningów yeah!
  • 3 masaże cellulitu i rozstępów
  • posprzątać pokój
  • posprzątać mieszkanie
  • spotkać się z koleżanką 
  • nadal ograniczać czas spędzany przed kompem

Niestety muszę się przyznać, że w niedzielę znów się nie pouczyłam. Sobota miała być dniem odpoczynku, ale niedziela już nie! A ja co? -Odkładałam naukę z godziny na godzinę, i tak do końca dnia. Witaj leniu! :/ 


Plan na najbliższy tydzień:
  • nauczyć się i dobrze napisać czwartkowy egzamin
  • zaplanować naukę w sesji i godziny w pracy
  • odrobić nieobecności ze stylistyki
  • oddać książki do biblioteki 
  • zrobić wreszcie cokolwiek do licencjatu (nie może się powtórzyć historia z magisterką!!) 
  • jeść według PLANU
  • pić więcej wody
  • 3 treningi
  • 3 masaże 
  • skupić się bardziej na moich treningach i zdrowym odżywianiu, do końca stycznia wg planu powinnam stracić jeszcze 2 kg... 
  • każdego wieczoru zajmować się pielęgnacją ciała 




niedziela, 20 stycznia 2013

Walka z prokrastynacją - dzień 8, 9 i 10

Czyli znów o nauce do egzaminów... 
Chociaż w zasadzie w ciągu tych 3 dni tej nauki aż tak dużo nie było. W czwartek przygotowywałam się na zajęcia z rosyjskiego i na piątkowe zaliczenie lektur. W nocy udało mi się skończyć czytać kolejną lekturę. W piątek napisałam to zaliczenie, zerwałam się z jednych zajęć, zrobiłam szybki obiad, poszłam do pracy. W pracy nie miałam za bardzo co robić (piątkowe wieczory zazwyczaj tak wyglądają), więc czytałam kolejną lekturę. Obawiam się, że będę musiała jednak jeszcze raz zaliczać te lektury, więc cały czas czytam to, co wcześniej pominęłam. Sobota za to była dniem bez książek. Czyli niby relaks. Musiałam rano posprzątać mieszkanie, potem zrobić pranie, później wyszliśmy na obiad i tak (bardzo szybko!) zleciała większość dnia. Wieczór spędziliśmy na oglądaniu filmów. Obiecałam sobie, że w weekend odpocznę (przede mną kolejny mega ciężki tydzień), więc nie mam wyrzutów sumienia. Po prostu dzisiaj muszę więcej popracować :) 

W ramach walki z moim lenistwem zamierzam w tym tygodniu możliwie jak najdokładniej zaplanować naukę w sesji. U mnie sesja zaczyna się 28 stycznia, czyli za tydzień. W najbliższym tygodniu mam nadal zajęcia, 1 egzamin oraz dużo godzin w pracy, więc raczej niewiele będę w stanie zrobić do egzaminów w sesji. Chcę za to podzielić materiał na te egzaminy na części i zaplanować co mam przerobić każdego dnia. Jestem przekonana, że jeśli codziennie będę po trochu uczyć się na zapas, to będzie to mniej bolesne niż siedzenie calutki dzień i noc przed egzaminem. (Odkryłam Amerykę, wiem :)) Oprócz tego, chcę zapisać wszystkie odłożone na potem obowiązki dotyczące domu, mojego związku i inny sfer po to aby właśnie w czasie sesji zacząć je wykonywać. 

Wieczorem wrzucę podsumowanie tygodnia i plan na następny tydzień. Miłego dnia! :)

środa, 16 stycznia 2013

Walka z prokrastynacją - dzień 5, 6 i 7

Cóż mogę powiedzieć po tygodniu mojej pracy nad sobą i walki z lenistwem... 
MÓJ PLAN DZIAŁA!!!!
Ja naprawdę się uczę, coraz rzadziej szukam wymówek żeby odłożyć naukę na później, nie opuszczam zajęć (poza dzisiejszym seminarium... ups), jest nieźle! :]

Po tygodniu mogę śmiało powiedzieć, że najbardziej motywująco działa na mnie zapisywanie moich czynności. Dzięki temu marnuję o wiele mniej czasu niż wcześniej. Jeśli chodzi o samą naukę to w tym tygodniu najlepiej sprawdziły się 2 rzeczy: nauka ze stoperem oraz podział zadań na małe kawałeczki. Uczę się pół godziny, po czym robię równe 10 minut przerwy i znów pół godziny. Podział zadań natomiast sprawia, że się nie zniechęcam, że jeszcze tyyyyle do zrobienia ;] 

Miałam oczywiście chwile pt. "nie robię, nie chce mi się i już". W takich momentach starałam się wyłączyć, zablokować takie myślenie i po prostu robić swoje według planu. Nie zadziałało tylko raz: w poniedziałek przed południem. Ja szłam do pracy na 14, a mój chłopak miał wolne i skończyło się to na przedpołudniowym seansie filmowym. Bywa i tak :) 

Przede mną 2 ciężkie dni (znów zbieram baty za wcześniejsze obijanie się i odkładanie wszystkiego na potem). W piątek mam zaliczenie lektur, a większości nie przeczytałam... :/ Będzie ciężko. W weekend zamierzam posiedzieć nad licencjatem, ale oprócz tego ODPOCZĄĆ, ale tak świadomie i bez wyrzutów sumienia. 

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Plan tygodniowy

Plan na najbliższy tydzień jest następujący:


  • odrobić nieobecności ze stylistyki
  • powtórzyć referat na przekład
  • iść na seminarium
  • przygotować się do zaliczenia lektur
  • iść na dyżur z rosyjskiego
  • nie porzucić akcji JA WAM POKAŻĘ
  • 3 treningi
  • 3 masaże cellulitu i rozstępów
  • posprzątać pokój
  • posprzątać mieszkanie
  • spotkać się z koleżanką
  • nadal ograniczać czas spędzany przed kompem

Po cichu liczę, że dzięki mojej walce z prokrastynacją uda mi się zrobić więcej niż przewiduje ten plan, ale zobaczymy jak to będzie :)


Walka z prokrastynacją - dzień 3 i 4

Weekend... heh... Weekend powinnam poświęcać tylko i wyłącznie na odpoczynek. Jakakolwiek praca i nauka w czasie w weekendu wydaje się 100 razy cięższa. Niemniej jednak trochę nauki było, a to jest progres w moim przypadku ;] 

co robiłam:

  • przeczytałam pół książki 
  • zrobiłam referat na czwartkowe zajęcia
  • przygotowałam moją część zadania na środowe zajęcia (pracujemy w grupie)
  • uporządkowałam wszystkie notatki
  • zrobiłam rozpiskę wszystkich egzaminów i zaliczeń
  • zrobiłam 2 lekcje kursu online 
  • ugotowałam obiad na 3 dni
  • obejrzałam 1 film i 2 odcinki serialu
  • zrobiłam maseczkę na włosy i pedicure
  • umyłam i zdezynfekowałam wszystkie puste opakowania na samorobione kosmetyki
  • pobieżnie posprzątałam nasz pokój
  • spotkałam się ze znajomymi na mieście
  • poczytałam o relacjach w związku
Naukowo jednak trochę mało. Muszę więcej siedzieć nad czytaniem lektur (w piątek zaliczenie, a ja jestem w polu). Oprócz tego nie zrobiłam nic do licencjatu, a w środę muszę się wreszcie pojawić na seminarium :/ Podsumowując: nie jestem do końca zadowolona, ale i tak zrobiłam o wiele więcej niż zazwyczaj w weekend. 

Nadal zapisuję wszystkie moje czynności w notatniku i nawet spodobało mi się to! Czytam książkę ze stoperem - po pół godziny za każdym razem. Poza tym zapisuję absolutnie wszystko co mam do zrobienia. Jest fajnie! :) Generalnie lubię działać, tylko czasami muszę robić tak beznadziejne i bezużyteczne rzeczy na studiach, że aż ręce opadają... :P 

Walkę z prokrastynacją zaczęłam od czwartku, a wcześniej się obijałam, dlatego realizacja planu tygodniowego wygląda tak:

  • iść na wszystkie zajęcia
  • odrobić zadania z rosyjskiego 
  • zaplanować (mniej więcej) naukę angielskiego
  • skończyć kurs NBP - Bankowość (opcjonalnie, nie jest to pilne)
  • 3 treningi
  • 3 masaże cellulitu i rozstępów
  • iść na seminarium i mieć coś do powiedzenia ;]
  • opracować lektury na zaliczenie - od środy po 2 lektury dziennie, w weekend reszta 
  • starać się pracować dobrze i szybko - byłam o włos od dostania premii za grudzień... heh... może uda się w styczniu
  • nie jeść słodyczy 

Bez komentarza... 

W następnym wpisie przedstawię plan na ten tydzień! 

Aaaa!!! Jeszcze jedno! 
Dołączyłam do akcji JA WAM POKAŻĘ organizowanej na blogu http://wiara-walka-wygrana.blogspot.com/
Celem akcji jest oczywiście schudnięcie... ;] Ja schudnięcie mam w postanowieniach noworocznych (jak co roku), ale jakoś spadła mi motywacja w ostatnim czasie. Mam więc nadzieję, że dołączenie do tej akcji pomoże mi zmusić się do ćwiczeń i zdrowego jedzenia. 

sobota, 12 stycznia 2013

Walka z prokrastynacją dzień 1 i 2

Póki co jest dobrze :) Działam, uczę się i nie marudzę przy tym. Zablokowałam totalnie myślenie typu "nie chce mi się" i po prostu po kolei wykonuję to, co zaplanowałam. Ale nie ma się co chwalić, w końcu to tylko 2 dni.

Byłam na wszystkich zajęciach, w przerwach między nimi i w pracy nadrabiałam zaległości i przygotowywałam się na przyszły tydzień. W Internecie siedziałam w czwartek tylko kilka minut, a w piątek 1 godzinę (ale późnym wieczorem, po pracy, nie byłaby się w stanie już wtedy niczego uczyć). 

Teraz przede mną weekend, i to już jest wyzwanie! W weekendy zwykle planowałam mnóstwo zajęć i nauki, a kończyło się to na siedzeniu w necie i ewentualnie sprzątaniu mieszkania. Tym razem musi być inaczej! 


P.S. Zamierzam dzisiaj wypróbować naukę ze stoperem! Dziękuję za podsunięcie pomysłu! 

środa, 9 stycznia 2013

Miesiąc walki z prokrastynacją/lenistwem!!!

10.01. - 10.02. - miesiąc walki z prokrastynacją


Nie będę się rozwodzić nad tym czy cierpię na prokrastynację (którą uważa się za zaburzenie psychiczne) czy jestem po prostu leniwa. Prawda jest taka, że notorycznie odkładam swoje obowiązki na ostatnią chwilę, a potem robię wszystko w stresie i na szybko. Dotyczy to przede wszystkim nauki. 

Miewam lepsze i gorsze okresy, czasami działam bardzo sprawnie i daje mi to radość, a czasami zachowuję się naprawdę nierozsądnie odkładając wszystko na potem. Najczęściej jednak jest tak, że robię dużo, ale nie to, co jest najważniejsze... 

Chcę z tym powalczyć! Nie, niestety nie znalazłam ani nie opracowałam żadnego genialnego patentu na całkowite zwalczenie odkładania. Zamierzam się skupić tylko na najbliższym miesiącu. Jeśli mi się uda i to, co wypróbuję zadziała, to będę to oczywiście ciągnęła dalej, ale póki co ważny jest najbliższy miesiąc. 

Chodzi o to, że zbliża się (moja przedostatnia w życiu!) sesja, muszę pisać licencjat i pracę na podyplomówce, oprócz tego pracuję i mam ogromny kryzys motywacyjny jeśli chodzi o studiowanie (średnio raz dziennie myślę o przerwaniu studiów, ale wiem że to głupota...). Jeśli nie zmienię czegoś w moim zachowaniu i nadal będę odkładać naukę i inne obowiązki (a ostatnio wybitnie mi się nie chce uczyć), to może się to dla mnie skończyć naprawdę źle. Stąd pomysł na miesiąc walki z prokrastynacją. 

Oto co zaplanowałam na początek walki: 

  • każdego dnia, w którym mam dużego lenia zapisuję o każdej pełnej godzinie co akurat robię 
  • ograniczam czas spędzany na czytaniu pierdół w internecie do maksymalnie godziny dziennie, zapisuję ile czasu każdego dnia siedzę w necie
  • planuję każdy dzień
  • rozbijam wszystkie zadania na małe kawałki i skupiam się tylko na danym kawałku (bez myślenia o tym kiedy skończę całość)
  • jeśli czegoś mi się baaaardzo nie chce zajmuję się tym tylko przez chwilę (nawet 10 minut pracy nad czymś jest lepsze od odkładnia)
  • w miarę możliwości jeżdżę uczyć się do czytelni (w mieszkaniu mam za dużo rozpraszaczy)
  • za każdy sukces ustalam nagrodę (np. nagroda za obecność na wszystkich zajęciach w tygodniu) 
  • relacjonuję na blogu moje postępy w walce 
  • skupiam się tylko i wyłącznie na danym dniu (często planuję co zrobić jutro, za tydzień, a tymczasem dzisiejszy dzień mija bezczynnie)
  • powtarzam sobie codziennie, że jestem zorganizowana i pracowita (być może słyszeliście o tym jak źle działa na człowieka przypinanie mu etykiet, to takie programowanie myślenia, np. całe życie ktoś mi mówi, że jestem bałaganiarą, jak mam więc utrzymywać porządek skoro wiem o sobie, że jestem bałaganiarą; myślę, że coś w tym jest!)

Na ten moment nie mam więcej pomysłów, ale pewnie coś się jeszcze pojawi jak zacznę już walczyć. Najważniejsze to nie przerwać i naprawdę zmienić coś w moim zachowaniu w ciągu tego miesiąca. Liczę, że pisanie o tym na blogu dodatkowo mnie zmotywuje :) Nie chodzi mi o to, żebym poczuła taką wewnętrzną motywację (typu: kocham te studia, nauka jest cudowna!), ale żebym nie odkładała obowiązków na potem. Owszem, wewnętrzna motywacja byłaby o wiele fajniejsza, ale pojęcia nie mam gdzie się akurat podziała... 

Jeśli macie jakieś dodatkowe pomysły na to jak walczyć z odkładaniem, lub jak motywujecie się do nauki, to proszę, napiszcie je w komentarzu. 



P.S. Jednak dostałam w pracy premię za grudzień! Tak się cieszę! :D

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Potrzebuję wczoraj...!

No to mały noworoczny falstart mam za sobą - nie zrealizowałam planu tygodniowego. Ale spoko, nie przejmuję się tym za bardzo ;] Nie było to zaplanowane, ale miniony tydzień poświęciłam na zadbanie o moje relacje, i to dość intensywnie. Były spontaniczne spotkania z przyjaciółmi i rodziną, a także romantyczne i imprezowe wyjścia z chłopakiem. Nie żałuję! :)



30.12.2012 - 06.01.2013

  • kupić prezent mojej chrześniaczce (czwartek?)
  • iść na wszystkie zajęcia (gramatyka!!!!)
  • porządnie odrobić zadania z rosyjskiego
  • znaleźć 5 stron z kursami angielskiego i wypróbować je (2/5)
  • skończyć kurs NBP - Bankowość (3/10 modułów)
  • wykonać 3 treningi (3/3)
  • wykonać 3 masaże cellulitu i rozstępów (2/3)
  • nie jeść słodyczy 
  • znaleźć 5 książek (lub innych źródeł) do pracy licencjackiej
  • dokończyć i wysłać raport z grudnia (praca) 
  • opracować wszystkie lektury na zaliczenie
  • spędzić 1 miły wieczór z r. 
  • zrobić serum do twarzy z półproduktów


Teraz nie pozostaje nic innego jak tylko wykonać to, co zostawiłam... ;]

14.01. - 20.01.
  • iść na wszystkie zajęcia
  • odrobić zadania z rosyjskiego 
  • zaplanować (mniej więcej) naukę angielskiego
  • skończyć kurs NBP - Bankowość (opcjonalnie, nie jest to pilne)
  • 3 treningi
  • 3 masaże cellulitu i rozstępów
  • iść na seminarium i mieć coś do powiedzenia ;]
  • opracować lektury na zaliczenie - od środy po 2 lektury dziennie, w weekend reszta 
  • starać się pracować dobrze i szybko - byłam o włos od dostania premii za grudzień... heh... może uda się w styczniu
  • nie jeść słodyczy 

Tak się cieszę, że wróciłam już do pracy! Nawet cieszę się z tego, że trzeba na zajęcia chodzić (choć zazwyczaj mi się strasznie nie chce). Lubię mieć zorganizowany czas, dużo zajęć, znacznie lepiej wtedy działam :)

Zdaję sobie sprawę, że takie wpisy są monotonne i niczego nowego nie wnoszą, ale pomagają mi się zmotywować, więc będą się pojawiać regularnie. Ale niedługo zamierzam napisać o tym jak pracuję nad moim poczuciem atrakcyjności w oczach chłopaka i ogólnie nad naszym związkiem, będzie więc (mam nadzieję) trochę ciekawiej tutaj :)