czwartek, 27 września 2012

Skończyłam magisterkę! :)

Muszę się podzielić tą wiadomością: skończyłam dzisiaj pisanie magisterki!! Życie znowu jest piękne!! :)

Praca wgrana do systemu, pozostaje wydrukowanie i złożenie w sekretariacie (jutro) oraz obrona (nie wiem jeszcze kiedy). Ulga jest ogromna... Pisanie magisterki było dla mnie koszmarem, ale tylko dlatego, że zostawiłam to na ostatnią chwilę. Cieszę się, że mam to już za sobą, ale koniecznie muszę wyciągnąć wnioski z moich ostatnich stresów i męczarni, i nie powtarzać już nigdy własnych błędów.

W rozpoczynającym się roku akademickim mam do napisania licencjat oraz pracę dyplomową na podyplomówce. Jeśli znów się okaże, że odłożyłam to na ostatnią chwilę, to zwariuję...

Oto moje wnioski z pisania magisterki i ostrzeżenia na przyszłość:


  • napisanie magisterki nie wymagało żadnego heroicznego wysiłku! to jest do zrobienia! wydaje mi się, że tak zwlekałam z pisaniem, gdyż wmówiłam sobie, że mam trudny temat i będzie mi ciężko to ogarnąć
  • zwlekałam również dlatego, że przypięłam sobie już dawno etykietę osoby, która zawsze wszystko robi na ostatnią chwilę (czy nie można raz postąpić inaczej?)
  • moja praca mogłaby być o wiele ciekawsza gdybym pisała ją na spokojnie dokładnie badając temat, nie jestem zadowolona z jakości mojej napisanej w pośpiechu magisterki
  • zmotywowałam się do pisania dopiero gdy wyobraziłam sobie jak będę się tłumaczyć promotorowi z nienapisania pracy oraz jak bardzo zawiodę rodziców 
  • w chwilach kiedy musiałam już pisać, a naprawdę bardzo mi się nie chciało, nie zakładałam ile napiszę, jaki wątek mam dokończyć itp, działałam w myśl zasady: lepiej zrobić cokolwiek niż nie zrobić nic (i otwierałam plik, poprawiałam jakiś przypis, coś tam dopisałam i byłam chociaż odrobinę do przodu)

Najważniejsze w tym wszystkim jest chyba odpowiednie nastawienie. Moje przez większość czasu było takie: mam dość, nie chce mi się, nie umiem, to jest trudne, kiedy to się skończy. Zniechęcałam się i tyle. 

Pisząc licencjat i pracę dyplomową muszę stworzyć realny plan działań, z terminami dla poszczególnych części prac. Oprócz tego, muszę koniecznie popracować nad zmianą nastawienia! 

Mam nadzieję, że już nie będzie powtórki z "rozrywki"...


5 komentarzy:

  1. gratuluję ukończenia pracy! wiem po sobie jak czasami człowiekowi trudno się do czegoś zabrać, a później gdy to zrobił pluje sobie w brodę dlaczego tyle z tym zwlekał :) mamy nauczkę na przyszłość! pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Zawsze robię wszystko na ostatnią chwilę. I co? Kiedyś nie zdążyłam?!" :D

    Magisterka to bzdura - z tym że czasochłonna jednak. Trzeba przysiąść, a człowiekowi się nie chce - znam to z autopsji. Ja co prawda broniłam się w lipcu, czyli bardzo "przepisowo", ale pisałam pracę z wywieszonym jęzorem, po nocach, naszprycowana kawą, a później to nawet i winem ;)

    Gratuluję i życzę powodzenia z systematycznym pisaniem licencjatu - jakbym ja miała coś jeszcze pisać, to i tak skończyłoby się jak zawsze pewnie :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje :)
    Grunt to dobra organizacja i chęć zrobienia wszystkiego w dobry sposób.
    Choć bywają trudne partie czasu w ciągu takich przygotowań to dałaś radę! :-)
    Pozdrawiam Paweł

    OdpowiedzUsuń
  4. znam ten ból pisania i poprawiania magisterki... Gratuluję, bo teraz będzie tylko z górki! :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje! :)
    Czemu jesteśmy zawsze mądrzy dopiero po zrobieniu czegoś? ;P

    OdpowiedzUsuń