czwartek, 20 września 2012

Atrakcyjna dla R.

Chyba mogę to przedsięwzięcie dumnie nazwać projektem :)
Ale o co chodzi?
Od prawie 2 lat jestem w związku z cudownym facetem. Jest nam razem naprawdę cudownie, bardzo się kochamy i w ogóle sielanka :) Ja na początku nie byłam przekonana to tego związku, ale On przyparł mnie do muru i jest super. Od roku mieszkamy razem. 

Wiem, że mój chłopak mnie kocha. Troszczy się o mnie, zawsze mogę na niego liczyć, jest dla mnie bardzo dobry i widać to na każdym kroku. Niestety od pewnego czasu zauważam, że on nie ma "błysku w oku" na mój widok, że nie jest już tak zafascynowany i szaleńczo zakochany jak na początku. 

Okej, wiadomo, że początkowe zauroczenie nie trwa wiecznie. A oprócz tego, wspólne zamieszkanie dużo zmienia, bo nie ma kiedy za sobą zatęsknić, trzeba zaakceptować niektóre denerwujące nawyki drugiej osoby, itd. 

Ale mi akurat nie chodzi o to początkowe zauroczenie. Niestety od jakiegoś czasu przestałam się starać. Mój facet widzi mnie tylko w piżamie bądź dresie z nieuczesanymi włosami, bez makijażu. Okoliczności sprawiły, że ostatnio również rzadko gdziekolwiek wychodzimy. Ja jestem marudna, spędzam mnóstwo czasu przed komputerem odkładając inne obowiązki (np. domowe) i olewając mojego chłopaka, który przez to również zaczął spędzać wieczory w necie.

On mi nigdy wprost nie powiedział, że to mu się nie podoba, nigdy mnie nie skrytykował, czasami tylko zażartował z tego. A ja, zamiast być tą samą dziewczyną, którą on poznał, zmieniam się w starą, zrzędliwą "żonę" (nie obrażając żon), która na dodatek ma do niego pretensje, że on już się mną tak nie interesuje jak kiedyś. 

Dotarło do mnie, że na własne życzenie powoli niszczę nasz związek. 
Czas się trochę zmienić. 

Zamierzam po pierwsze, bardziej dbać o wygląd. Nie mogę wyglądać dobrze tylko wtedy, gdy wychodzę z domu. Przecież to właśnie mojemu chłopakowi chcę się podobać! Po drugie, muszę ożywić nasz związek, więcej rozmawiać z moim chłopakiem. Czasami łapię się na tym, że nasz główny temat rozmów danego dnia to co kupić, co zjeść, o której idziemy spać :/ 

Muszę opracować plan działań i działać! Przestać niszczyć mój związek! 

10 komentarzy:

  1. Ja od października zamieszkam z moim chłopakiem po prawie 4 latach związku i właśnie tego się boję, że się zapuszczę i ogólnie mojemu A. się mnie odechce jak zobaczy jak spędzam czas itd. Nie chcę doprowadzić się do stanu właśnie starej żony. Życzę powodzenia w projekcie R. :)

    Pozdrawiam i zabieram się za czytanie reszty Twojego bloga
    ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! No właśnie trzeba się pilnować w tej kwestii. Bo jednak o związek należy dbać i starać się nawet po długim czasie bycia razem. Ja wdrażam program naprawczy, chcę widzieć zachwyt w jego oczach ;] A wspólne mieszkanie jest spoko! :)
      Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem!!

      Usuń
  2. Cześć! :)

    Związek trzeba pielęgnować jak ogród, ale moim skromnym zdaniem niepotrzebnie skupiasz się aż tak na wyglądzie. Owszem - trzeba rozmawiać, spędzać ze sobą czas, przełamywać rutynę... ale wygląd? Może po prostu chcesz lepiej wyglądać dla siebie i dzięki temu poprawić sobie humor? A może ja po prostu czegoś nie rozumiem :)

    Jeżeli ktoś Cię naprawdę kocha, to przez paradowanie w piżamie i brak makijażu nie powinno się to zmienić. To są właśnie naturalne warunki domowe i uroki mieszkania razem - z piżamami, nieuczesanymi włosami, maseczką na twarzy i papilotami (przykład). W dobrych i złych chwilach, podczas wzlotów i upadków. Nie da się "olśniewać" 24h na dobę, bo wtedy nie wychodziłybyśmy z łazienki, od fryzjera, a do łóżka kładłybyśmy się z makijażem. No chyba, że chodzi o wewnętrzne piękno, tym można olśniewać cały czas :)

    Ostatnio leci taka fajna reklama społeczna w telewizji:
    http://www.youtube.com/watch?v=83kE0--Mskg
    Polecam, ku przestrodze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś odnośnie wyglądu i olśniewania! Nie do końca to wyjaśniłam, ale chodzi mi o to, że ja ostatnio wybitnie się zaniedbałam. Nie czuję się atrakcyjna i (jak idiotka) opowiadam chłopakowi o tym, jaka jestem brzydka zamiast zabrać się za siebie. I np. wychodzimy do znajomych, wszystkie dziewczyny są pięknie ubrane, mi się nie chciało szykować, idę w starym swetrze i w dźinsach, które wyciągam z kosza na pranie - miałam ostatnio raz taką sytuację. Mój chłopak milczy na ten temat, a ja widzę, że on chciałby żebym zadbała bardziej o siebie. Nigdy nie zamierzałam robić rzeczy typu: do łóżka z makijażem, ale teraz to naprawdę przesadzam w drugą stronę. Ale to się zmieni, mam już plan! :)

      Usuń
  3. Pierwszy krok już zrobiłaś- zauważyłaś i zlokalizowałaś błąd. Teraz trzeba zacząć działać :) Pamiętajmy tylko żeby nie popadać ze skrajności w skrajność. Nie można się zapuszczać, ale też nie przesadzajmy z przesadnym dbaniem o wygląd, bo to też nie jest dobre, jeśli nie robisz tego naturalnie.

    Związek między kobietą a facetem to relacja także erotyczna.. a jak wzniecać ogień, kiedy króluje wyciągnięty dres :) Dresy są różne- można kupić fajną koszulkę i fajne spodnie dresowe, które podkreślają co nieco.. Nie musi to być stary zmechacony sweter, w którym czujemy się może wygodnie, ale.. ;)

    Tak jak napisała Helineth związki międzyludzkie (nie tylko miłość ale i przyjaźń) należy pielęgnować każdego dnia, bo nawet coś pięknego i prawdziwego może umrzeć śmiercią naturalną, jeśli o to nie dbamy.

    Trzymam kciuki i mam nadzieję, że będziesz pisać o planie naprawczym, może sama skorzystam z Twoich porad :)
    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wsparcie! Na pewno pojawią się na blogu relacje z moich działań, póki co gromadzę pomysły. Martwię się właśnie tą relacją erotyczną, o której piszesz. Nawet jeśli się nie kłócimy, jest miło, to musi być jakaś chemia do tego! :)

      Usuń
  4. Hej!
    Troszkę zazdroszczę(w sensie pozytywnym of course) mieszkania z chłopem.
    Nam pozostaje ''pomieszkiwanie''(ostatnio mieszkaliśmy razem, gdyż opiekowaliśmy się mieszkaniem siostry Lubego).
    Spotkałam się z opiniami, że jak ludzie są przez dłuższy czas razem(szczególnie po ślubie) to jakoś przestają dbać o wzajemne relacje i fizyczny aspekt siebie samych.
    Jesteśmy z Lubym ponad 4 lata i nasz związek jest dosyć nietypowy.Począwszy od sposobu w jaki się poznaliśmy(parę lat wstecz mama Lubego próbowała nas nieświadomie swatać, a znowu potem ''odnaleźliśmy się'' całkowicie przypadkowo przez portal randkowy), poprzez ciągłe kłótnie w przeciągu II roku związku, a zakończywszy na podejściu do wielu różnych spraw...My chyba jesteśmy na etapie akceptacji siebie.
    Akceptujemy pewne stałe cechy, ale jeśli czujemy, że druga osoba zapędziła się za bardzo(zarówno w dbaniu o wygląd fizyczny jak i życie zawodowe/edukacyjne) to mówimy sobie wprost bez żalu i pretensji.Odczuwamy dużą potrzebą bycia atrakcyjnym dla drugiej połówki.Luby wie,że lubię kiedy jest ogolony tu i ówdzie.Ja znowu mam świadomość, że mój mężczyzna uwielbia bawić się moimi włosami, więc o nie dbam.

    Pisałaś najpierw o aspekcie fizycznym, potem jednak trochę o psychice.
    Może warto też nad tym drugim popracować(jeśli nie do końca czujesz się zadowolona z obecnego stanu)?

    Pozdrawiam ciepło,
    J.

    OdpowiedzUsuń
  5. Inspirujące, muszę też nad tym pomyśleć :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie opowiadasz... Sytuacja nie jest łatwa. Ja pomieszkuję ze swoim Narzeczonym (część tygodnia jestem u niego a część u rodziców). Oficjalnie się jeszcze nie wyprowadziłam z domu rodzinnego choć pewnie w niedługim czasie to nastąpi. Ślub za rok. Mój Narzeczony zaczął mimo wszystko narzekać na nudę i brak spontaniczności. Nie wiem, czego On oczekuje od życie, gdyż pewna rutyna jest wpisana w życie każdego. Ja nie uważam, aby Nasz związek był jednostajny. Często wyjeżdżaliśmy na spontaniczne, weekendowe w Polskę, wyjścia do znajomych, teatru, na kabarety, wieczorne kolacje i spacery, karteczki pozostawiane w domu z miłym wyznaniem itp. Należę do kobiet, które cenią sobie dbałość o dom i o siebie. Owszem, w ciągu tygodnia chodzę w dresach i zwykłej koszulce, sprzątam bez makijażu, ale nie czuję się przez to mniej atrakcyjna. Myślę, że mój Narzeczony akceptuje mnie taką jaką jestem choć oczywiście jak każdy facet podkreśla momenty, w których zadbam o siebie (zrobię makijaż, ładnie się ubiorę), skomplementuje. Przy Nim nauczyłam się, że miło jest nie tylko otrzymywać komplementy, ale również je dawać - co wcześniej przychodziło mi z trudem. Nie robiłam tego celowo, ale po prostu nie miałam tego w nawyku.

    Dobrze, że zauważyłaś problem. To klucz do sukcesu podobnie jak plan, który sobie obrałaś. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń