niedziela, 8 września 2013

Dzień lenia | Dzień paszteta




pinterest.com
Znasz to?

Po dwóch godzinach przestawiania budzika z trudem zwlekasz się z łóżka. Na szczęście masz dziś wolny dzień. Miałaś tyle planów (sprzątanie mieszkania, gotowanie, domowe SPA, zakupy, spacer), ale taaaak ci się nie chce. Nic ci się nie chce. 
Na śniadanie jesz wczorajszą pizzę, zapijasz kawą. Nie pomaga. Snujesz się po domu w piżamie, z przetłuszczonymi włosami. Przeglądasz pierdoły w Internecie i z godziny na godzinę odkładasz to, co miałaś dziś zrobić. W efekcie cały dzień mija na niczym. Wieczorem masz wyrzuty sumienia, ale w sumie jest za późno, żeby się za cokolwiek zabrać, więc oglądasz jakiś film i idziesz spać. 




No cóż, myślę, że dzień lenia zdarza się każdemu. Oczywiście im rzadziej, tym lepiej :) Nie wiem czy da się to zupełnie wyeliminować. Ja, jeśli mam taki dzień, to się temu zupełnie poddaję. Ale mam kilka sposobów na ogarniecie tego lenistwa i zmniejszenie wyrzutów sumienia:

1. Dzień lenia ma trwać 1 dzień. To jest podstawa. Nie wolno dopuścić do tego, aby lenistwo rozprzestrzeniło się na kolejne dni, gdy tracimy np. cały weekend! Wieczorem trzeba pomyśleć o jutrzejszym dniu, nastawić się psychicznie na wczesną pobudkę i działanie. Podczas wieczornego ataku wyrzutów sumienia najlepiej po prostu przygotować się na następny dzień. U mnie polega to na posprzątaniu i usunięciu śladów z dnia paszteta. 

2. Jak już wiemy, że tego dnia się nie da uratować i spędzimy go przed komputerem, to warto przypomnieć sobie o czym ostatnio chcieliśmy poczytać, ale nie mieliśmy na to czasu. Chodzi o to, aby ta bezczynność była choć w minimalnym stopniu pożyteczna. Ja np. robię przegląd nachodzącym eventów w Krakowie, odwiedzam blogi modowe, na które zwykle szkoda mi czasu, szukam przepisów na nowe dania, itp. 

3. Świetnym zakończeniem dnia lenia może być wieczorna kąpiel w wannie - połączenie relaksu z przygotowaniem się na jutrzejszy (aktywny!) dzień. 

4. Jeśli zdecydujemy się jednak powalczyć z lenistwem i nie zmarnować całego dnia, to proponuję jak najszybciej iść pod prysznic, ubrać się w niedomowe ciuchy - czyli np. jak do pracy, wyjść na chwilę z domu, choćby po chleb i od razu po powrocie zacząć działać. Jak pisałam wyżej, ja zwykle się poddaję lenistwu, ale zdarzyło mi się już w ten sposób doprowadzić siebie do porządku, więc polecam wypróbować. 


Na koniec chciałam tylko zaznaczyć, że w moim przekonaniu dzień lenia nie ma nic wspólnego z zaplanowanym, zasłużonym odpoczynkiem w domowym zaciszu. Nie mam nic przeciwko takiemu odpoczynkowi, natomiast dzień lenia wywołuje u mnie frustrację i nie czuję się po nim ani trochę wypoczęta. 

Dajcie znać jakie macie sposoby na dzień lenia! Walczycie z nim? W jaki sposób? Jestem bardzo ciekawa jak to wygląda u innych!

2 komentarze:

  1. Dzień lenia :D Jak to pięknie brzmi. Ja jednak wolałbym nazwę "odpoczynek" :)
    Pozdrawiam Paweł Zieliński

    www.twojwybortwojaprzyszlosc.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki Ci za ten post! właśnie wczoraj miałam taki pasztetowy dzień, koszmar! Myślałam że to tylko ja mam takie problemy, ale widzę że są inni którzy czują się czasem podobnie. Ja takie dni ratuję wieczornym godzinnym zrywem - robię pranie (oczywiście w pralce;)) albo inn rzeczy, które nie wymagają ode mnie zbyt czynnego udziału ale jednak dają poczucie że "coś" zrobiłam:) dobry pomysł z tą kąpielą na koniec dnia bo na taki relaks zwykle żal mi czasu:)

    OdpowiedzUsuń