wtorek, 5 marca 2013

Marzec będzie miesiącem przełomowym!

Kocham wiosnę! To zdecydowanie moja ulubiona pora roku i budząc się rano oślepiona promieniami słońca zdobywam mnóstwo energii do działania. Ulegam wiosną manii porządkowania, odświeżania, odradzania się itp. Chce mi się działać, tak po prostu :)

W związku z tym w marcu, oprócz moich "standardowych" zadań, zamierzam zająć się sobą. Będę egoistką, będę nad sobą pracować i siebie rozpieszczać ;] 

Przyziemne zadania na marzec są takie:
1) schudnąć (ale o tym na moim drugim raczkującym blogu)
2) oddać 16 stron licencjatu 
3) 3 razy w tygodniu uczyć się angielskiego
4) opuszczać jak najmniej zajęć na uczelni
5) dostać premię w pracy (to naprawdę jest do zrobienia, ja umiem pracować na tyle dobrze żeby otrzymać premię, tylko np. w lutym odpuściłam sobie nieco, zwyczajnie się nie starałam)
6) zużyć zalegające sterty kosmetyków - czyli "projekt denko"

Oprócz tego, w marcu ZAJMUJĘ SIĘ SOBĄ. Głównie chodzi mi o dbanie o wygląd i relaksowanie się (ale tu muszę się pilnować, bo to nie ma być lenistwo!). Zagubiłam się ostatnio w moim związku. Złapałam się na tym, że jestem w stanie rzucić wszystko żeby spędzić wieczór z moim chłopakiem, ugotować mu coś pysznego itp. I oczekuję, że on to zauważy i oczywiście doceni. A gdy docenia nie wystarczająco mocno, to jestem zła i rozgoryczona. Co ja robię?! Nie wiem skąd to się wzięło. On nie ma wobec mnie takich wymagań, nie muszę być na każde jego zawołanie, a jestem. Jak się poznaliśmy, to miałam swoje życie, pasje, nie zawsze miałam dla niego czas i jemu to nie przeszkadzało. A teraz skupiam się głównie na naszym związku zapominając o sobie. Naprawdę muszę się ogarnąć i zająć tylko sobą. I to jest ogromne wyzwanie na ten miesiąc. Co jakiś czas będę umieszczać krótkie relacje z tego wyzwania. Na pierwszy ogień poszły samotne spacery, kawa z koleżanką, zarezerwowanie biletów do filharmonii (od dawna się wybieram!) i co? i świat się nie zawalił, związek kwitnie i jest fajnie. 
Nie pytajcie dlaczego tak się zagubiłam i stałam się taką sierotką, która bez swojego chłopaka nie umie prawie że oddychać. Jak taka nie jestem. Nie wiem co mi się porobiło, ale nawracam się :) 



2 komentarze:

  1. CO DO CHŁOPAKA, MAM TAK SAMO, JAKBYM CZYTAŁA O SOBIE.
    JEŚLI CHODZI O ENERGIĘ DO DZIAŁANIA: NA MNIE TEŻ TAK SŁONECZKO ZADZIAŁAŁO! LEPIEJ NIŻ KAWA I ENERGETYK!
    POWODZENIA!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłość tak miesza w głowie niestety :D Ale w końcu facet pewnie woli kobietę, która ma w życiu pasje i swoje sprawy niż taką która biega za nim jak wariatka. Dlatego popieram cel zajęcia się sobą jak najbardziej!

    OdpowiedzUsuń