czwartek, 18 października 2012

Dlaczego sobie z tym nie radzę?

Dzisiaj będzie o tym dlaczego dotąd nie zwalczyłam czegoś, co jest dla mnie problemem i źródłem kompleksów odkąd pamiętam - chodzi o nadwagę.

Odpowiedź na pytanie dlaczego nie zwalczyłam nadwagi brzmi niestety "nie wiem".

Obiecałam sobie, że nie będę rozpamiętywać żadnych porażek, więc nie chcę opisywać moich kolejnych prób schudnięcia, moich wzlotów (kiedy to chodziłam na fitness nawet 5 razy w tygodniu) i upadków (np. w chwili obecnej). Nie wiem dlaczego nie potrafię sobie z tym poradzić.

Nadwagę mam od dziecka, ale przecież to nie geny są odpowiedzialne za to, że wpieprzam słodycze bez opamiętania! Zastanawiałam się nawet kiedyś czy nadwaga nie jest dla mnie wymówką żeby stać ciągle w cieniu, nie walczyć o siebie. Może trochę tak jest. A może przyzwyczaiłam się, że jedzenie jest moim panaceum na smutki. Bo fakt, sprawia mi przyjemność. Nie wiem!

Z drugiej strony, ja naprawdę marzę o tym, żeby być szczupłą! Od wielu lat schudnięcie jest jednym z moich postanowień noworocznych. Widzę same plusy z posiadania szczupłej sylwetki, byłabym wówczas mega szczęśliwa. Nie potrafię się jednak zmotywować na tyle mocno aby wytrwać, aby na zawsze zmienić część moich nawyków. Czasami mój wygląd doprowadza mnie do łez, a czasami jest mi wszystko jedno.


Tak czy inaczej: dopóki walczysz jesteś zwycięzcą, nie? 
Kolejna próba zwalczenia nadwagi rozpoczyna się dziś!!!


Oto kilka zasad jakimi mam zamiar się kierować:


  • raz w tygodniu salsa, raz w tygodniu fitness (chciałabym więcej, ale nie znalazłam póki co dodatkowego wolnego wieczoru)
  • na śniadanie - owsianka
  • obiad - "normalny" (myślę, że gotuję dość zdrowo, nie używam żadnych gotowców, nie przesadzam z tłuszczem)
  • kolacja - koniecznie przed 20! 
  • maksymalnie 3 kromki chleba dziennie (kupujemy żytni bądź razowy)
  • słodycze - raz w tygodniu pozwalam sobie na gorzką czekoladę lub lody
  • zero chipów, fast foodów
  • więcej wody i zielonej herbaty 
  • będę codziennie zapisywać moje posiłki!

I tak mam wytrwać do 10 listopada - idziemy wtedy na wesele i nie robię sobie 2 dni "wolnego" od tych postanowień. Jak widać podeszłam dość ostrożnie do odchudzania, żadnych radykalnych zmian póki co. Mam nadzieję, że dam radę...


4 komentarze:

  1. Trzymam kciuki :)

    Polecam książki Beaty Pawlikowskiej. W książce "W dżungli życia" opisywała dość szczegółowo swoją przygodę z odchudzaniem. Myślę, że Ci pomoże. Tym bardziej, że Pawlikowska dotyka także aspektów "psychologicznych" nadwagi.

    Pozdrawiam :)

    PS. Polecam także (obok zielonej) czerwoną herbatę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również trzymam kciuki. Bądź wytrwała! Małymi krokami do celu! Polecam blog: http://forprogress666.blogspot.de/ jest bardzo motywujacy:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń